MEBLE OD ARCHITEKTA - DOŚWIADCZENIE 3 POKOLEŃ
Pierwszym stolarzem w rodzinie był mój dziadek, Stanisław Wulkiewicz. Pochodził z Pabianic i miał zostać lekarzem, ale w wyniku wielkiego kryzysu jego ojciec stracił pracę i nie miał środków na dalsze kształcenie syna, co Stanisław głęboko przeżył. Znalazł zatrudnienie jako księgowy w największym zakładzie stolarskim w mieście. Tam przy okazji nauczył się stolarstwa.
Później pracował w Państwowych Zakładach Lotniczych w Warszawie - przy wytwarzaniu drewnianych elementów konstrukcji samolotów. Na krótko przed wojną przeniósł się do Podlaskiej Fabryki Samolotów w Białej Podlaskiej.
We wrześniu 1939 r. fabryka została zniszczona, więc dziadek otworzył własny warsztat stolarski. Oprócz rozmaitych usług dla ludności odnawiał meble, wytwarzał walizki oraz wialnie dla rolników. Produkcja była spora, całe podwórze było zawsze zawalone sezonującym się drewnem.
Działał też w AK, ale żadnych szczegółów na ten temat nigdy nie zdradził nawet najbliższej rodzinie. W każdym razie w chwili nadejścia Armii Czerwonej wszyscy pracownicy warsztatu nagle zniknęli (ukryli się), a on sam został aresztowany i wywieziony do Obwodu Riazańskiego. Babcia pozostała z czwórką małych dzieci bez źródeł utrzymania.
Dziadek szczęśliwie wrócił po 3 latach, ale własnego zakładu nie pozwolono mu już prowadzić. Został zatrudniony w zakładzie melioracji przy produkcji barakowozów. Mimo to, korzystając z warsztatu kolegi, w wolnych chwilach nadal zajmował się stolarstwem i odnawianiem antyków. Na przykład w latach 70-tych wykonał drzwi frontowe do kościoła Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej.
Kiedy wspominam mieszkanie dziadka na piętrze, do którego wchodziło się z podwórza po obudowanych deskami schodach (teraz w tym miejscu znajduje się Urząd Miasta przy ul. Piłsudskiego) to zawsze go podziwiam, podobnie jak dawne lokalne elity. Dziadek skończył tylko 6 klas, a w salonie miał kopie obrazów: "Anioł Pański" Milleta i "Madonna della Segiola" Rafaela. Kto dziś ma obrazy w domu? Z kolegą spotykali się nad albumami o historii sztuki z rycinami architektury i malarstwa. Sąsiadami dziadka była rodzina Bogusława Kaczyńskiego, który chodził do klasy z moją mamą.
Drugim pasjonatem drewna w rodzinie był mój ojciec, Eugeniusz Rytel, wybitny konstruktor maszyn budowlanych – żurawi wieżowych, a później samojezdnych, a także zespołów napędowych do ładowarek hydraulicznych. Choć zdawałoby się, że jego żywiołem jest metal, to jednak hobbystycznie zajmował się także drewnem. Zaczęło się to w latach 70-tych, kiedy na tacie duże wrażenie robiły ceny antyków na Zachodzie, zaobserwowane podczas podróży służbowych.
Podobnej klasy meble można było wówczas w Polsce kupić za grosze – tzn. w cenie współczesnych meblościanek ze sklepu. Z tym, że w złym stanie – do renowacji. Tej nauczył się od teścia – mojego dziadka. Jako dziecko też uczestniczyłem w tych pracach. Pamiętam całe soboty spędzone na zeskrobywaniu starego lakieru z kolejnego nabytku - szafy czy kredensu. Po wielu dniach mordęgi w pyle czekała nagroda - politurowanie.
Po kilkunastu latach udało się tacie starymi meblami dość szczelnie wypełnić mieszkanie w bloku i pół garażu. Dalsze rozwijanie kolekcji nie było już możliwe.
Ja z kolei ukończyłem architekturę na Politechnice Warszawskiej i pracowałem w tym zawodzie, a także w szeregu innych, m.in. przy projektach ekologicznych, kolejowych, tramwajowych i rowerowych. Dość istotny okazał się dla mnie okres pracy w Londynie dla pracowni architektonicznych. To tam pokochałem tradycyjne brytyjskie wnętrza, z wysokimi cokołami wzdłuż podłóg, drewnianymi profilowaniami, kominkami i zabudowami.
W 2012 r. remontując mieszkanie poszukiwałem do sypialni mebli dość prostych, jednak ze stylowym profilowaniem i koniecznie z prawdziwego drewna, choćby tylko sosnowego. Okazało się, że tego typu mebli nie udało mi się znaleźć, w jakichkolwiek racjonalnych cenach. W końcu sam zaprojektowałem i wykonałem regał na całą ścianę. Łóżko udało mi się kupić, ale musiałem je przerobić i pomalować. Kilka lat później, kiedy nadarzyły się sprzyjające okoliczności do założenia własnej firmy, pomyślałem, że mógłbym takie meble produkować dla innych…
Krzysztof Rytel
Do ceny naliczyć koszt przesyłki kurierskiej, który wynosi na terenie Polski 19 zł przy płatności z góry i 39 zł przy płatności przy odbiorze.
Gwarancja satysfakcji:
Pomimo iż stoły wykonujemy wg indywidualnych wymiarów, przyjmujemy zwrot towaru w ciągu 14 dni od jego dostarczenia, o ile nie będzie on nosił śladów użytkowania i zostanie dostarczony (np. przesyłką kurierską) w oryginalnym opakowaniu lub innym, zapobiegającym uszkodzeniom. Nie zwracamy kosztów dostarczenia w żadną ze stron. Nie przyjmujemy zwrotów stołów malowanych na indywidualne kolory - inne niż biały i bezbarwny. Powyższe zasady nie naruszają praw konsumenta z tytułu gwarancji i rękojmi za wady towaru.
A gdyby tak pierwszą rzeczą jaką teraz uczynisz było złożenie zamówienia?
Zamówienia przyjmujemy e-mailem. Prosimy podać wymiar, ewentualne opcje, np. niestandardowe malowanie oraz sposób płatności (przelewem z góry lub przy odbiorze). Dane kontaktowe znajdują się na dole strony. Przed wpłatą proszę uzyskać mailowe potwierdzenie kosztu i przyjęcia zamówienia.